Dzieci do adopcji wynajdują ,,Adopcja Serca''

Tematy niekoniecznie związane z Wyspami Kanaryjskimi, rozmowy o wszystkim i o niczym
Robert Denicki
Gość
Gość
Posty: 1
Rejestracja: sob, 21 lut 2009, 11:44

Dzieci do adopcji wynajdują ,,Adopcja Serca''

Post autor: Robert Denicki » ndz, 22 lut 2009, 17:42

Dzieci do adopcji wynajdują ,,Adopcja Serca''

Film z relacją naszego podróżnika oraz o działaniach Polaków Adopcja Serca

kliknij w link aby włączyć film
http://video.google.com/videoplay?docid ... 7523&hl=pl


linki do strony www organizatorów adopcji
http://www.maitri.pl/index.php?option=c ... &Itemid=59


Tomasz Gołąb
NOSZĘ CIĘ W SERCU, BIAŁY RODZICU

— Te sieroty cierpią z wielu powodów, zwłaszcza psychicznie i duchowo, bo są na tym świecie „jako palec goły”. Nie mają nikogo, kto by je zauważył, skarcił, pochwalił, przytulił. „Adopcja Serca” ociera niejedną łzę, wypełnia nadzieją pustkę sierocego serduszka — mówi ks. Zbigniew Pawłowski SAC, od ponad 20 lat misjonarz w północnej Rwandzie. W diecezji Ruhengeri koordynuje akcję symbolicznej adopcji — „Adopcji Serca”.

„Miałam taki sen: widziałam list od Ciebie i tańczyłam z radości. Bałam się, że nie jest do mnie” — pisze do swoich nowych „rodziców” Clarisse Mugeri. Prawdopodobnie nigdy ich nie zobaczy, ale dla niej najważniejsze jest to, że gdzieś w Europie jest ktoś, kto o niej myśli i modli się za nią.
Masakra

Dzieci do adopcji wynajdują siostry i księża, przebywający na misjach. Złe słowo: „wynajdują”. Dzieci potrzebujących natychmiastowej pomocy jest tyle, że starczyłoby pewnie dla każdej polskiej rodziny, która chciałaby przejąć się ich losem, pokryć koszty utrzymania i kształcenia.

Kwestionariusz standardowo wypełniany dla dzieci, które znajdą rodziców poprzez „Adopcję Serca”, w rubryce „rodzice” zawiera najczęściej tylko jedno słowo: masakra. Ale bywa, jak w przypadku Józefa Masengesho, że rodzic, który przeżył wojnę, nie jest w stanie zapewnić im opieki. Józefowi została tylko matka, która wyczerpana walką z AIDS nie ma nawet siły, żeby przygotować jedzenie.

„To dziecko bardzo przygnębione i zniechęcone do życia z powodu biedy. Nie lubi się bawić, choć uczy się dobrze. Życie chłopczyka jest ciężkie i smutne, często nie ma w ogóle co jeść” — czytam w kwestionariuszu Józefa. Podobnie jak setki innych młodziutkich rwandyjskich katolików nie ma nadziei na lepsze. Bez działki ziemi, krowy, pieniędzy na książki, bez wykształcenia, skazane są na łaskę i niełaskę sąsiadów i obcych, którzy przynoszą im tyle jedzenia, żeby mogły przeżyć do jutra.
Dolary ratują życie

15 dolarów co miesiąc wystarcza na bardzo skromne utrzymanie i naukę. Tylko tyle potrzeba, by zostać rodzicem adopcyjnym rwandyjskiego dziecka.

Celem akcji jest przede wszystkim jak najszybsze usamodzielnienie dziecka, czyli nauczenie zawodu. W akcji „Adopcja Serca” obowiązuje zasada, że wszystkie dzieci mają równe żołądki — żadne nie może być wyróżniane, czy otrzymywać większej niż inne dzieci pomocy. Wyjątek stanowią dzieci kalekie. Każda dodatkowa suma będzie przyjęta z wdzięcznością, ale trafi na konto ogólne. Z tych środków finansowana jest m.in. pomoc dzieciom, których europejscy rodzice z jakichś powodów przestali przesyłać pieniądze.

Decydując się na adopcję serca, określa się wiek dziecka. Chodzi o deklarację długości adopcji, która trwa zwykle do okresu usamodzielnienia się, czyli 18. roku życia dziecka. Korespondencja przekazywana jest pocztą misyjną, czyli wówczas, gdy ktoś z misjonarzy wyjeżdża lub przyjeżdża do Polski.
Adopcja z głębi serca

Praca administracyjna związana z „Adopcją Serca”, przeprowadzanie wywiadów środowiskowych, zakładanie kartotek, robienie i opisywanie zdjęć, tłumaczenia — to dodatkowa praca, którą misjonarze wykonują obok codziennych obowiązków. Ich pomocnicy w Polsce również pracują jako wolontariusze.

— Każdego dnia przyjmuję w ośrodku zdrowia 60 osób, a w ramach „Adopcji Serca” mam pod opieką 110 dzieci — opowiada s. Jolanta Kostrzewska ze Zgromadzenia Sióstr Służek NMPN.

„Mieć pod opieką” w tym przypadku oznacza, że siostra musi każdemu dziecku kupić i dostarczyć żywność, opłacić szkołę, zdobyć przybory, książki, ubranie, czasami dopilnować, by dziecko było posyłane do szkoły, a nie do pracy w polu.

Każdy adopcyjny rodzic otrzymuje podstawowe informacje o swoim dziecku — imię, nazwisko, wiek, miejsce zamieszkania, datę i przyczynę śmierci naturalnych rodziców.

— Staramy się, choć czasem to trudne, dołączyć choćby krótki życiorys dziecka, to znaczy to, co ono samo zapamiętało o sobie lub rodzinie, albo przynajmniej to, co wiedzą sąsiedzi — mówi Magdalena Słodzinka.

Najczęściej dzieci nie chcą wracać do wspomnień, nawet jeżeli je mają. Przeżyły koszmar wojny, wypędzenia, głodu, nieraz były świadkami gwałtownej śmierci swoich rodziców czy rodzeństwa.

Rwanda jest niewielkim środkowoafrykańskim krajem, zaliczanym do grupy 25 najbiedniejszych krajów świata. Wojna, która wybuchła w 1990 roku, a w 1994 r. przerodziła się w krwawą rzeź, spowodowała śmierć ponad miliona osób, czyli blisko szóstej części populacji. Wielu z dwukrotnie większej liczby, po eksodusie do sąsiednich Tanzanii, Zairu, Burundi, zmuszonych do powrotu pod koniec 1996 roku, zginęło w marszu śmierci do ojczystego kraju.

Dziś na terenie przeciętnej parafii w Rwandzie przebywa od kilkuset do kilku tysięcy sierot. Kilkaset tysięcy spośród rwandyjskich dzieci nie ma na świecie nikogo bliskiego.
Zatańczę dla ciebie, rodzicu

Rodziny są niewyobrażalnie biedne. Mają po pięcioro i więcej dzieci, a wszyscy ich członkowie mogą sobie pozwolić najwyżej na jeden posiłek dziennie. Już małe dzieci tak się wychowuje, że o drugi posiłek nie wolno nawet prosić. Spożywa się tu głównie słodkie ziemniaki, fasolę, maniok, sorgo... Brakuje wielu niezbędnych składników, jak białko czy witaminy. Biedne dzieci nie mają nawet szans, żeby spróbować mleka czy mięsa.

„Mamy dużo szczęścia, bo jeden z przyjaciół pożyczył nam krowę, żebyśmy mogli mieć nawóz. Teraz nasza ziemia jest bardziej urodzajna. Kiedy wracam ze szkoły wieczorem, przez co najmniej godzinę zajmuję się tą krową. Śpiewam jej piosenkę, żeby się do mnie przyzwyczaiła i zbieram jej paszę. Ostatnio padały deszcze i warzywa dobrze rosną, chociaż powiedzieli nam, że nie będzie więcej deszczu. Bóg jednak, który jest najmocniejszy, pokazał nam, że nas kocha i dał nam deszcz” — pisze Catherina Nyiranieziryayo.

Mimo biedy rodziny rwandyjskie przyjmują na wychowanie nawet po kilkoro sierot. Bywa, że najstarsze z rodzeństwa w wieku 12—14 lat miewa pod opieką czworo, pięcioro młodszych dzieci. Rwandyjskie dzieci i młodzież stają na co dzień przed problemami, z jakimi nie radzi sobie wielu dorosłych. Najpoważniejsze z nich to niedożywienie i głód oraz brak perspektyw.

Do tej pory swoich rodziców w ramach akcji „Adopcja Serca” znalazło w Polsce ponad dwa tysiące afrykańskich dzieci. To efekt pracy głównie gdańskiej grupy ruchu MAITRI i Wojciecha Zięby, pomysłodawcy akcji. Ale coraz aktywniejsze są także inne ośrodki: w Lublinie, Bytomiu, a od roku także w Warszawie.

„Jeżeli tylko kiedykolwiek będziesz, drogi Rodzicu, w Ruandzie, zaśpiewamy i zatańczymy dla Ciebie. Będziesz bardzo szczęśliwy, że możesz z nami być” — pisze do swoich rodziców Dizne Maniragaba. Ale myślą tak zapewne wszystkie dzieci z Rwandy, które dzięki „Adopcji Serca” znalazły w Polsce kogoś, kto je kocha.


artykuł : http://www.opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZM ... serca.html

Korespondencję z dopiskiem „Adopcja Serca” można przesyłać pod adresem:

Ruch Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI przy parafii św. Stanisława BM, ul. Bema 73/75, 01-244 Warszawa,

tel. 0 22 756 58 50;

warszawa@maitri.pl

Ośrodek akcji „Adopcji Serca” w Gdańsku:

adopcja@maitri.pl

Telefon / fax:
(0-58) 520-30-50

Zapraszamy:
Biuro:
(sale pod starą plebanią)
poniedziałek 10.00-18.00
wtorek 10.00-18.00
środa 8.00-16.00
czwartek 10.00-18.00
piątek nieczynne

Ośrodek w Bytomiu:

bytom@maitri.pl

Ośrodek w Lublinie:

lublin@maitri.pl

Telefon:
(0-81) 525-78-56 czynny w godzinach pracy biura

Zapraszamy:
Biuro:
wtorek 16.00 - 18.00

Awatar użytkownika
kuba
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 121
Rejestracja: śr, 20 gru 2006, 21:48

Post autor: kuba » ndz, 22 lut 2009, 21:07

Jest to problem nie tylko polskiej katolickiej "orkiestry świątecznej pomocy" dla AFRYKI i 4mld ludzi żyjących niekoniecznie codziennie w głodzie, ale poniżej godności ludzkiej. Chwała misjonarzom, że potrafią ,niejednokrotnie narażając życie, zdobywać wiernych dla chrześcijan, tworząc oazy "kultury" wśród biednych plemion.
Może ktoś powie ,że jestem heretykiem , jednak czuję w tym "biznes religijny" jak i w każdej innej religii.
Pomoc tym ludziom ze strony 2mld bogatej, zdegenerowanej dobrobytem społeczności, jest nie tylko "świętym obowiązkiem", ale koniecznością. Wyprane umysły z prawdy nie mają przyszłości. 4mld żyjących niegodnie i głodno ludzi to PRAWDA. Żyjący godnie 2mld, we własnym interesie musi szybciutko ją pokornie poznać i zrozumieć, by wspólnie móc korzystać z ziemskiej egzystencji. To nie są żarty !
pozdrawiam
k.

RP
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 19
Rejestracja: ndz, 18 lut 2007, 20:07
Lokalizacja: Mrągowo / Barça

Post autor: RP » sob, 28 lut 2009, 11:33

Zgodze się tu z przedmówcą ,i dodam, że koszty administracyjne jakiejkolwiek pomocy kilkakrotnie przewyższaja zasoby realnie docierające do ludzi jej oczekujących,co powoduje,że miska ryżu w Afryce kosztuje więcej, niż przecietny obiad w Mariocie.
Akcja wyżej opisana choć rusza serca,to jest nastawiona na pozyskiwanie nowych duszyczek.Rola KK jako organizacjii jest w tym przypadku { i nie tylko w tym ] co najmniej dwuznaczna.

Chwała wolontariuszom,byle to zbawianie świata szło w parze z czystymi przesłankami.

pozdro
de todos modos la península esta mas cerca a mi corazón........

Awatar użytkownika
100%_cojones
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 186
Rejestracja: wt, 5 gru 2006, 21:18

Post autor: 100%_cojones » sob, 28 lut 2009, 13:44

RP pisze:Zgodze się tu z przedmówcą ,i dodam, że koszty administracyjne jakiejkolwiek pomocy kilkakrotnie przewyższaja zasoby realnie docierające do ludzi jej oczekujących,co powoduje,że miska ryżu w Afryce kosztuje więcej, niż przecietny obiad w Mariocie.
możesz podzielić się z nami konkretami ? jakieś wiarygodne dane, wyliczenia ? :)
Pozdrawiam, 100%_cojones == 100% blackseo ;)

RP
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 19
Rejestracja: ndz, 18 lut 2007, 20:07
Lokalizacja: Mrągowo / Barça

Post autor: RP » sob, 28 lut 2009, 16:36

de todos modos la península esta mas cerca a mi corazón........

Awatar użytkownika
100%_cojones
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 186
Rejestracja: wt, 5 gru 2006, 21:18

Post autor: 100%_cojones » ndz, 1 mar 2009, 02:09

mimo wszystko nadal nie ma tych wyliczeń :) rzucasz cieżkie słowa, fajnie jakbys poparł je konkretami, stary :)
Pozdrawiam, 100%_cojones == 100% blackseo ;)

RP
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 19
Rejestracja: ndz, 18 lut 2007, 20:07
Lokalizacja: Mrągowo / Barça

Post autor: RP » wt, 3 mar 2009, 13:27

100%_cojones....wciągasz mnie do dyskusjii o rzeczach oczywistych,wyraziłem tu swoją subiektywną opinie wykreowaną na dawnym osobistym doświadczeniu.Przedsięwzięcia { nazwijmy je humanitarno--logistyczne} są bardzo kosztowne { pozostajemy przy relacjii europa środkowa--afryka},a koszty tych przedsięwzięć obniża tylko praca wolontariuszy,natomiast cała reszta tzn: trasnport,odprawy celne,dystrybucja,obsługa kont bankowych,obsługa zbiórki funduszy,zakwaterowanie,ubezpieczenie,itd,itp pociąga za sobą wielkie koszty.
Gdyby przeciętnego afrykańczyka stać było na dostatnie życie,i mógłby kupić do woli ryżu,ryż ten kosztowałby tyle samo co u nas,w takim przypadku działałałoby zwykłe prawo podarzy i popytu.........,a pomoc nietety jest droga.

Niemniej dobrze,że taka pomoc istnieje,i że są ludzie,którzy ciągle się tym zajmują.


.....rzucasz cieżkie słowa.....
nie są one ciężkie,może raczej przykre dla całej tej sprawy,ale są prawdą.

pozdro :wink:
de todos modos la península esta mas cerca a mi corazón........

aakosmik
Gość
Gość
Posty: 3
Rejestracja: pn, 23 mar 2015, 12:33

Re: Dzieci do adopcji wynajdują ,,Adopcja Serca''

Post autor: aakosmik » wt, 24 mar 2015, 08:20

Gdyby każde Państwo oddało im jeden procent podatków, ta pomoc miałaby sens. Można by utworzyć szkoły, szpitale itd.

Odpowiedz

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości