Alez Rob - to, ze tu sobie mniej czy bardziej ostro dysutujemy, to, ze mozemy miec poglady totalnie rozne - nie oznacza, ze nie mozemy sie spotkac kiedys przy piwie i porozmawiac. Ja sie tak latwo nie obrazam
Co do celu wyjazdu - kiedys chyba pisalem - gdybym wiedzial jak jest to pewnie bym sie nie zdecydowal na wyjazd z Madrytu. Z drugiej jednak strony gdybys mnie zapytal czy zaluje, to, cholerka, nie wiem co Ci odpowiedziec. Sa dni, ze strasznie zaluje i pytam siebie co ja robie tu, a sa dni ze nie zamienilbym Kanarow na zadne inne miejsce. Poza tym - zostawic wszystko w Madrycie, stawiajac wszystko na jedna karte tu na kanarach, nie jest latwo zostawic to wszystko i znow zaczynac od zera w innym miejscu. Mieszkanie tutaj tez ma swoje plusy, klimat, widoki, tansze mimo wszystko zycie, wiec widzisz, ze to nie jest tak, ze ja tu jestem nieszczesliwy i ze jest mi zle. Po prostu nie trawie tubylcow i tyle. Wyjazd za kasa tez to nie jest (ten kto mnie zna, wie ze kasa mi - przepraszam za okreslenie - zwisa). Mam siostre w Anglii, mam mnostwo rodziny w USA, bylem w Stanach i jestem pewien, ze tam zylbym na duzo lepszym poziomie ekonomicznym niz tutaj. Zreszta - do Hiszpanii nie emigruje sie, zeby zarobic, bo tutaj nigdy sie niczego nie dorobisz - tutaj sie przyjezdza dla klimatu, stylu zycia, fiesty, siesty itd.
Co do roli pretorianina o jaka mnie posadzasz. Mysle, ze jestes daleki od prawdy. Owszem jestem Polakiem, zawsze nim bede i nigdy sie tego nie wstydzilem. Co nie oznacza, ze mysle, ze jestemy narodem wybranym, jedyna sluszna rasa a wszyscy inni sa be. Powtorze: ja tylko nie trawie tubylcow
i nie ma sie tu co doszukiwac nie wiadomo czego, bo nic wiecej nie ma - ani pychy, ani dumy, ani kompleksow ani nic. Jestem zupelnie normalnym facetem.
Milego weekendu.